czwartek, 11 października 2012

Chembe


Ależ się tu zmieniło!!! Po ponad dwuletniej przerwie znów dotarliśmy do tego cudownego miejsca. Dojazd transportem publicznym (2 minibusy, ciężarówką na pace z kilkudziesięcioma innymi osobami i zwierzętami oraz pickupem wyładowanym po brzegi worami z mango) zajął nam ponad 8 godzin – trochę ponad 250km. Zdziwiliśmy się, kiedy kilka kilometrów przed wioską Chembe droga gruntowa zamieniła się w asfalt. Po dotarciu na miejsce również mieliśmy problemy z orientacją w terenie. Niegdyś maleńka wioska rozrosła się parokrotnie. Przybyło ludzi, łodzi, turystów oraz karpenty - maleńkich rybek suszonych na wielkich stołach rozstawionych na plaży. Po jakimś czasie udało nam się jednak znaleźć znane nam miejsce noclegowe. Znów śpimy w trzcinowej chatce ustawionej na plaży kilka metrów od wody ;) Jedzenie jest tanie i smaczne, barek dobrze wyposażony, a obsługa miła i pomocna.
Nie chcielibyśmy Was denerwować, ale… u nas jest tak przyjemnie gorąco :) Przyjemnie oznacza tu nie mniej niż 25st C w nocy… ;) W ciągu dnia na słońcu nie da się długo wytrzymać, a piasek i skały po paru godzinach dnia parzą stopy do tego stopnia, że nie da się chodzić boso. Jest naprawdę ciepło :), ale tak do wytrzymania, nie żeby jakoś nieznośnie.
Cały wczorajszy dzień spędziliśmy pływając kajakiem wokół okolicznej wyspy, przesiadując godzinami w wodzie, nurkując z maskami wśród monumentalnych przybrzeżnych kamieni, wśród milionów przekolorowych i podgryzających nas rybek ;) Osoby znające się na akwarystyce czułyby się tu jak w raju.:) My karmiliśmy je z ręki chlebem, w zamian za co one wyczyściły nam kolana i stopy ;) Spędziliśmy prawie cały dzień obserwując i karmiąc ryby, a przy okazji polujące na nie ptaki, których również jest tu co nie miara. Występuje tu bardzo duża populacja orłów bielików, których z kajaka widzieliśmy dziesiątki - w majestatycznych pozach na najwyższych drzewach okolicy, wśród gałęzi rozszarpujące ciała złowionych ryb, kołujące nad wyspami oraz jednego młodego osobnika zapoznającego się właśnie z brzegiem jeziora. Prawdziwa uczta dla zmysłów! ;)
Dziś ponownie wybieramy się na kajak i planujemy zwiedzić kolejną wyspę. O wrażeniach napiszemy przy najbliższej okazji. Z internetem jest tu jednak kiepsko, dlatego tak rzadko się odzywamy. Ale jak sami widzicie wszystko u nas w porządku. :) Jesteśmy zdrowi, odpoczywamy sobie tak jak lubimy najbardziej, rozkoszujemy cieplutką wodą, wspaniałą pogodą, własnym towarzystwem oraz niesamowitymi widokami, ciszą i spokojem :)
Trzymajcie się więc i Wy cieplutko i zdrowo. Słyszeliśmy, że u Was jesień i pora przeziębień zbliża się już wielkimi krokami. Przesyłamy więc słoneczne, gorące pozdrowienia!


P.S. Tu sa chyba najpiekniejsze zachody slonca na swiecie ;)













Piotrka zabawy z lokalnymi dzieciakami ;)


3 komentarze:

  1. Alez milo uslyszec tak pozytywne i pelne slonca opowiesci :) A to jedzenie...az slinka cieknie jak sie czyta..Moze zaczniecie spisywac ciekawsze polaczenia i podsylac cobysmy mogli wyprobowac w naszych kuchniach?...co prawda nie bedziemy miec na pewno TAKICH bananow jak wy, czy roznorodnosci ryb i innych owocow morza, ale moze warto czasem sprobowac...zainspirowaly mnie te sosy w przedostatnim poscie...hmmmm :)Super, ze sie relaksujecie w tak wysmienity sposob, my za to walczymy z przeziebieniem, ale juz jest lepiej. Mama wam pozazdroscila i sama pojechala na wycieczke..ale zabijcie mnie a nie pamietam dokad...Wilno, Lwow albo Kijow :) Jak zawsze czekamy na kolejne wiesci...chocby nawet najkrotsze, ze wszystko ok i przesylamy calusy z naszym jesiennym wiatrem :*

    OdpowiedzUsuń
  2. OJ tam u nas też są banany i to jakie :) Sam mam ze 3 w lodówce.
    Dobra ale tak naprawde to zazdrościmy Wam. U nas zimno i pada, Słońce to teraz rarytas. 3majsie się Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesień więc jest chłodno(a w nocy nawet ok 0 i niżej)ale deszcz to był ostatnio w niedzielę. Dobre strony tej pogody to że grzyby w końcu się pokazują.Złe że dzieciaki nie siedzą już cały dzień na podwórku tylko roznoszą dom. A u Was to by miały fajnie:piasek+woda:)
    Tak jak teraz to nawet nie dadzą pisać, bo odnośnie kuchni to pyszna szarlotka siedzi w piekarniku i Kuba nie daje już mi żyć.
    Nie wiem czy wiecie ale mój kochany mąż opuścił mnie i zostawił samą z dziećmi! Tylko na tydzień albo aż. Dziś poleciał z Katowic do Mediolanu a stamtąd miał się dostać nad morze na jacht. Może sam się do Was odezwie jak wróci i znajdzie chwilę czasu bo wiecie że jest bardzo zapracowany jak zawsze:)
    Miło się czyta Wasze opowieści i cieszy Nas że wszystko z Wami ok.
    Pozdrawiamy serdecznie! (wychodzimy na spacer bo piękne słońce wyszło i trzeba korzystać nie ma co narzekać!

    OdpowiedzUsuń