Wróciliśmy
cali, zdrowi i przeszczęśliwi :) Góry fantastyczne!!! Krajobrazowo są
połączeniem wszystkich naszych gór występujących w Polsce plus mają swój własny
niepowtarzalny, niesamowity klimat. Są naprawdę piękne. Naładowaliśmy
akumulatory…, bo nie ukrywamy, że ostatnio już trochę doskwierało nam to ciągłe
lenistwo ;) Nie jesteśmy przyzwyczajeni, by tak ciągle odpoczywać (nawet
aktywnie), leżeć, spacerować, jeść etc. Potrzebny był nam więc taki intensywny
wysiłek, codzienne zmęczenie, zakwasy i odciski ;)
Mt.
Mulanje jest masywem górskim rozciągającym się na 30 km ze wschodu na zachód i
25 km z północy na południe. Nazywa się go górą, a tymczasem, jak większość
wysokich gór Afryki (Kilimandżaro, Kenia) jest całą grupą niższych gór
okalających jeden najwyższy szczyt – w tym przypadku Sapitwa (3 002 m
n.p.m.) – w wolnym tłumaczeniu „Nie wchodź tam”. ;) Otaczają ją plantacje
herbaty i kawy.
Jechaliśmy z nastawieniem, żeby
chodzić samemu – bez pomocy lokalnych przewodników, kucharzy itp. Okazało się jednak przy wejściu, że nie jest
to możliwe. Od urzędnika usłyszeliśmy że: jest to góra inna niż wszystkie; są
tam niebezpieczne, dzikie zwierzęta, węże itp. (nieprawda!); 3 lata temu zginął
tam jeden Brazylijski turysta, którego ciało znaleziono po 3 tygodniach, z
wydziobanymi przez ptaki oczami…; zdarzają się tam niewyjaśnione przypadki np.,
że można na szczycie zobaczyć porozkładane dookoła banany i jeśli je ruszymy,
to w drodze na dół zjawi się duch, który upomni się o zapłatę za nie ;); przy
którejś jaskini możemy znaleźć porozkładane, jakby do posiłku, gliniane
naczynia, a w środku kości ich przodków. Opowiedział nawet własną historię, jak
w nocy w chatce, w której spał na górze słyszał różne dziwne odgłosy –
ewidentnie zbliżające się czyjeś kroki, a następnie głośne pukanie, za drzwiami
jednak nie było nikogo. :) Widząc jednak nasze niedowierzanie i upór robił co
tylko mógł, abyśmy zabrali kogokolwiek, dając tym samym zarobić ludziom
należącym do tego samego stowarzyszenia. Błagał wręcz, przekonując, że jeśli
pójdziemy sami to on straci pracę oraz, że jeśli się przeciwstawiamy to musimy
się udać na najbliższy posterunek policji i napisać oświadczenie, że na własną
odpowiedzialność wyruszamy sami. Nie mając więc innego wyboru, zdecydowaliśmy
się wziąć tragarza – tańszy niż przewodnik, a też zna okolicę, a przy okazji
będzie nam pomagał z noszeniem plecaków. Tak poznaliśmy Vincenta, 27-latka,
urodzonego pod samą górą, parającego się tym zajęciem od 9 lat. Spędziliśmy
razem 5 dni, a on opowiadał nam wiele o okolicznych hodowlach drzew cedrowych,
występujących wokół roślinach i nielicznych zwierzętach oraz odpowiadał na
wszystkie nasze pytania. Już pierwszego dnia, w pierwszej, najtrudniejszej
godzinie wspinaczki oraz przez kolejne 4 h intensywnego marszu pod górę do
miejsca naszego noclegu dziękowaliśmy Bogu, że jest z nami, kiedy w 40
stopniowym upale niósł jeden z plecaków. :)
Nocowaliśmy w drewnianych
chatkach. W sumie na górze jest ich 8. Spełniają one rolę schronisk – coś
podobnego do bieszczadzkich, tylko bardziej prymitywne, bez prądu, w całości do
dyspozycji turystów. Strażnicy chatek dbają o porządek i bezpieczeństwo,
donoszą wody ze strumieni i drewna na opał i na tym generalnie kończą się ich
obowiązki. Mogą użyczyć garnków do gotowania, rozpalić ogień lub pozbierać
mięty z okolicy, jeśli się ich poprosi ;) Śpią natomiast w swoich osobnych
chatkach, gdzie nocują także przybywający z turystami przewodnicy lub tragarze.
Pierwszą noc spędziliśmy w
jednoizbowej Chisepo Hut, położonej u stóp Sapitwy, w towarzystwie 4
jazgotliwych Chińczyków. ;) Nazajutrz wyruszyliśmy skoro świt, aby zdobyć
najwyższy szczyt Malawi i południowej Afryki. Szlak prowadzący na górę był
bardzo ciekawy, niezwykle urozmaicony, wymagający dość dobrej sprawności. Widoki
zapierające dech w piersiach. Po drodze widzieliśmy także wygrzewające się na
słońcu, najpowszechniej występujące tu zwierzątka –
rzekomo „górskie króliki” (Rock rabbits), w niczym nie przypominające naszych
króli czy zająców, a raczej dużych rozmiarów świnki morskie ;) Na szczycie zaś
leżał banan :D Nie tykaliśmy go jednak na wszelki wypadek :)
Tego
samego dnia wyruszyliśmy do następnej chatki. I tak generalnie wyglądały nasze
dni – pobudka ok 4-4:30, aby zdobyć pobliski szczyt i delektować się widokiem
okolicy z góry tuż po świcie, a następnie udać się do następnej chatki. Po
Chisepo spaliśmy kolejno w: Thuchila, Chinzama i Sombani Hut. Każda lepsza od
poprzedniej. W chatce Thuchila tuż po nas przybyła trójka angielkich turystów
będąca na zorganizowanej 10-dniowej wycieczce, którym towarzyszyło…16 osób –
przewodników, tragarzy, kucharzy etc. ;) Poza nimi oraz wcześniejszymi
Chińczykami, nie spotkaliśmy potem już nikogo i chatki były tylko dla nas. W
każdej chatce jest kominek (przynajmniej jeden), zasypialiśmy więc w śpiworach
na podłodze, zaledwie o parę metrów od ognia utrzymywanego przez nas jak
najdłużej, żeby było jak najcieplej. Planując podróż świadomie wybraliśmy
najsuchszy, najcieplejszy okres, przez co za dnia temperatura na słońcu jest
trudna do wytrzymania, ale w nocy na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m. spadała
poniżej 10 st C.
Góry
Mt Mulanje są naprawdę zjawiskowe, ekscytujące, wysokie i bardzo mało
odwiedzane, więc czyste i dzikie. :)
Teraz piszemy z
Blantyre, ale internet znów bardzo kiepski, więc zdjęcia dorzucimy później.. z
resztą i tak nie możemy się zdecydować które wybrać ;)
Jutro zaś
opuszczamy już Malawi i udajemy się do Mozambiku. Kilka dni więc znowu możemy
nie mieć dostępu do sieci.
Pozdrawiamy gorąco!
Hej kochani:):*bardzo się wszyscy cieszymy, że u Was wszystko dobrze,że zwiedzacie piękne miejsca i spędzacie czas tak jak lubicie:)mam nadzieję,że jak przyjdzie taka potrzeba to wrócicie...choć na chwilę;)a na razie cieszcie się każdą chwilą:)i dziękujcie Bogu za to co daje Wam doświadczyć:)buziaki:*:*:*
OdpowiedzUsuńWielkie dzieki, ze cieszycie sie naszym szczesciem! :) A co to znaczy: "ze jak przyjdzie taka potrzeba to wrócicie...choć na chwilę;)"??? :) Czyzby byla w planach jakas okazja?? ;) Chwalic sie tu szybko :)
UsuńKochani,
OdpowiedzUsuńdziękujemy za informację, cieszymy się Waszym szczęściem.
U nas wszystko po staremu, ostatnio z rodzicami Joli byliśmy na grzybach i codziennie je jemy- kanie, podgrzybki, opieńki. Wysłałabym pierogi, ale na poczcie by zjedli, dlatego szybko wracajcie ;-)
Jesteśmy na bieżąco z Waszym blogiem i uczymy się pisać komentarze- piszcie jak najczęściej.
Mam nadzieję, że niedługo usłyszymy się na skype.
Pozdrawiamy,
Rodzice Piotrka
Witamy nowych Komentatorow! :)
UsuńTez za Wami bardzo tesknimy i chcielibysmy bardzo porozmawiac na skype, ale ostatnio naprawde bardzo kiepsko stoimi z internetem :( Nawet jak juz gdzies jest to strasznie wolny, ze czesto nawet maila sie nie da otworzyc, nie wspominajac juz o wrzuceniu zdjec czy rozmowie na skype. Ale mamy nadzieje ze wkrotce sie to zmieni.
Co do grzybow...ehh..alez nam narobiliscie smaka :/ Az tyle jest?? Prosimy ususzyc i zamarynowac dla nas koniecznie! :) Nadrobimy jak wrocimy;)
Tymczasem trzymajcie sie cieplutko i zdrowo!
Calujemy mocno :*
Hejka Bombelki
OdpowiedzUsuńJak to młode małżeństwo i leniuchuje ? Dobrze że góry są :)
Niedługo prześlemy Wam fofto brzunia,ale i tu zaskoczę Piotrka nie mojego :( bo nie zmieściłby się hehe. Fajowo tam macie u nas jak to jesienią czasem słońce czasem deszcz. 3majcie się i do Mozambiku. czekamy na fofki ze szczytu.pa
Hejka :)
UsuńNo nie mozemy sie doczekac tych zdjec!:)Wiec szyyybko! :D
Buziaki dla Waszej Czworki ;)
Witajcie obieżyświaty kochane!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteście cali i zdrowi. Wreszcie, zamiast tych przebrzydle;) niebieściutkich wód i dzikich plaż, zobaczę afrykańskie, pewnie zapierające dech w piersiach, góry!!:) Z niecierpliwością czekam na zdjęcia i dalsze informacje. Tak jak poprzednicy wspomnieli, u nas piękna, złota jesień. Las zachwyca tęczą barw(już dawno nie widziałam takiej różnorodności)a powietrze, choć już trochę mroźne, przepełnione jest zapachem dymu z kominów i spadających liści. Jest pięknie, a w najbliższym czasie mają pojawić się pierwsze przymrozki. Wielkimi krokami zbliża się zima . A u was nieustające lato....:) Pozdrawiam i całuję gorąco :*
P.S. Do domu!! ;)
hej Siostrzyczko,
UsuńJak chodzilismy po tych gorach to ciagle myslalam o Tobie, ze bylabys tez absolutnie zauroczona :) Nie raz rozmawialismy nawet, ze jakbys to czy tamto zobaczyla to bys oszalala z zachwytu :) Wiec polecamy! Polskie gory masz juz obcykane, nastepnym razem dawaj do Malawi;)
A jesieni troche zazdroscimy. Tez uwielbiamy piekna polska jesien. A tu tylko upal i poki co prawie wszystko suche i zolte..acz juz niedlugo, bo zaraz zacznie sie pora deszczowa i wszystko wybuchnie zielenia i zyciem :)
Buialki
Fajnie :) Chyba zablokuje Karoli tego bloga bo mi żyć nie da... :)
OdpowiedzUsuńPozdr. dzieciaki!!!!
hehe,
UsuńTy nie blokuj, tylko przyjezdzajcie do nas ;)
Widoki przepiękne, tylko nie wiem czy wierzyć co do upałów - widzę, że jednak nie za ciepło - Piotrek grzeje się przy kominku :))
OdpowiedzUsuń