piątek, 25 stycznia 2013

Concordia


W trakcie podróży z Percym, jak już wspomnieliśmy, odwiedziliśmy jego rodzinę mieszkającą w uroczym pustynno-górzystym miasteczku czy wiosce o nazwie – Concordia. Mieliśmy tam zajechać na moment, ale okazało się, że kuzyn-dreadman, z którym Percy szczególnie chciał się spotkać akurat gdzieś pojechał i powinien wrócić za godzinę. Planowana godzina oczekiwania przedłużyła się w końcu do paru godzin, a to za sprawą przemiłego towarzystwa kuzynostwa Perciego, które natychmiast się nami zajęło i z którymi potem było nam bardzo trudno się rozstać. :)
Podczas gdy nasz kierowca został w domu ze starszyzną omawiając sprawy rodzinne, my razem z trójką młodszych kuzynów i przeuroczą 4-letnią Ashley pojechaliśmy zwiedzić okolicę. Najpierw zabrali nas na teren dawnej kopalni miedzi, pośród gór, zalanej już dawno wybijającą z wnętrza wodą, która tworzy teraz niesamowitą nieckę o głębokości 700 m. Był upalny dzień, super okolica, trudno więc było się oprzeć kąpieli w tej krystalicznie czystej, turkusowej wodzie. Świadomość zaś, że wskakuje się od razu do wody o takiej głębokości, na całej szerokości jest bowiem te 700 m, nie ma nawet skrawka gdzie człowiek miałby grunt, tylko dodawała dreszczyku emocji. :)










Potem pojechaliśmy w inne miejsce w górach, gdzie znajdują się bardzo specyficzne i rzadkie skały granitowe, tzw. ‘granit kulisty’ („orbicular granite”, więcej info tu).







Obydwa te zjawiska przyrody były naprawdę bardzo ciekawe. 
Budująca jest również świadomość, że czasem zdarza nam się widzieć miejsca i spotykać ludzi, których podróżując ‘normalnie’ nigdy byśmy nie doświadczyli.. ;)
Jak wróciliśmy na wioskę Percy był już gotów do drogi, ale pożegnanie się ze wszystkimi, których w międzyczasie przybyło.. ehh :) Naprawdę przemili, przesympatyczni ludzie. Aż żal było wyjeżdżać. Musieliśmy obiecać, że na pewno jeszcze kiedyś ich odwiedzimy :)

Fajne to podróżowanie… :)






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz