poniedziałek, 17 września 2012

Lamu



Od kilku dni jesteśmy w Lamu, na 2 st. szerokości geograficznej południowej, czyli prawie na równiku :) Piszą o tym miejscu, że zatrzymał się tu czas i nie można się z tym nie zgodzić. Główną zasadą wyznawaną na wyspie i kształtującą tutejsze życie jest zwrot „pole pole” czyli „wolniej wolniej”. I rzeczywiście nikt się tu nie spieszy, wszystko toczy się bardzo spokojnym rytmem. Nam również bardzo szybko udzielił się ten nastrój. Naprawdę, totalny chillout :) Ponadto jest bardzo bezpiecznie. To pierwsze miejsce, gdzie możemy bez żadnych problemów poruszać się po zmroku. Ale co najlepsze.. narzekaliśmy na spaliny, a tu nie ma samochodów! Wyspa jest słynna z ogromnej ilości osłów, które służą jako podstawowy środek transportu i siły roboczej. Uliczki są skonstruowane na szerokość osła. :) I jest ich istny labirynt. Zabudowa zaś jest bardzo ciasna i wielopiętrowa, w większości w stylu muzułmańskim. Muzułmanie stanowią tu bowiem zdecydowaną większość. Stanowiło to dla nas poniekąd pewną trudność na początku..nigdzie bowiem nie mogliśmy znaleźć choćby jednego piwka do obiadu :) Na szczęście dobrzy ludzie wskazali nam takie miejsce, jedyne na wyspie, gdzie można zakupić alkohol… a okazała się nim być policyjna kantyna :):)
Ale wracając do osłów, to są ich tu setki! Całe gromady, lub pojedyncze sztuki, co chwile a to ktoś na nich jeździ, a to pałętają się same, przechadzają uliczkami wraz z ludźmi.. :)
Mieszkamy w hotelu (acz wynegocjowaliśmy ceny hostelowe), z widokiem na zatokę. :) Nad pokojem zaś, na dachu, mamy rozległy taras, na którym przesiadujemy godzinami obserwując majestatycznie pływające, charakterystyczne dla tego miejsca łodzie – dhow.  Któregoś dnia sami wybraliśmy się taką łodzią na drugą wyspę, łowiliśmy ryby wraz z załogą, a potem zjedliśmy je na lunch.
Generalnie klimat jest niesamowity.. niemożliwy do opisania, trudno jest bowiem opisać w słowach jak wygląda ‘kompletny spokój’.. Dzień za dniem mija praktycznie niezauważalnie. :)

Jutro już jednak opuszczamy ten „mały raj”, jak nazywają go jego mieszkańcy i udajemy się do Mombasy, a stamtąd w czwartek do Tanzanii na Zanzibar. 














2 komentarze:

  1. W końcu są zdjęcia, na które tak długo wszyscy czekali :) Do Tanzanii wybieracie się samolotem czy pociągiem ?? Tak czy owak bezpiecznej podróży. Żebyście na kanibali nie trafili :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wy to potraficie wkurw..... człowieka na początku tygodnia... :) A tak na serio to super zdjęcia, fajnie że Wam się wszystko układa. U nas też cisza, spokój(w godzinach nocnych :) ). U mnie na budowie też słyszę ciągle wolniej wolniej przemielone z tutejszym zwrotem " gdzie ci sie kurwa spieszy? " :) Zdjęcia super. Fajny osioł :) widać ze Piotrek szybko nawiązał kontakt hehe Pozdr

    OdpowiedzUsuń