Po podróży przez osławione (słusznie!)
Garden Route, przejechaliśmy paręset kilometrów na wschód – na Wild Coast. Jako że czas nas goni, to wybraliśmy tylko jedno miejsce na Dzikim Wybrzeżu – Port
St. Johns. Jest naprawdę dziko oraz afrykańsko i czysto! Bardzo miłe
miejsce przed długą podróżą do Australii. Prawdziwa tropikalna dżungla. Fajna
plaża, ale rekiny grasują, więc nie poużywaliśmy. Poszliśmy za to na Wodospad
Buldo, przedzierając się zarośniętym szlakiem przez las tropikalny. Wodospad fajny,
ale pogoda się trochę zepsuła, więc też nie zażyliśmy kąpieli i skoków z 11 m
do wody. Tak czy siak ciekawe miejsce. Niestety nie mamy za wiele czasu na jego
eksplorację, gdyż jutro wyruszamy do Durbanu, skąd w ndz lecimy do Melbourne. :)
Taki widok mamy po wyjściu z namiotu :) |
Cieszymy się że zamieściliście zdjęcie z rekinem:) Może u wybrzeży Australii będzie okazja zrobić zdjęcie prawdziwemu. Oczywiście bliskich spotkań z tymi osobnikami nie życzę, ale taka fotka i możliwość zobaczenie na żywo pływającego żarłaka tygrysiego (z bezpiecznego miejsca) to dopiero byłoby coś!!! Tam podobno jest ich dużo więcej niż u wybrzeży Afryki. Czy Shark Bay jest w Waszych planach? To spory kawałek od Melbourne ale co to dla Was. Miłego lotu życzymy! Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńShark Bay nie było w naszych planach, ale może zmienimy je trochę na życzenie co niektórych, jeśli zechcą nas wspomóc na to przedsięwzięcie ;)
OdpowiedzUsuńJeśli tylko mielibyśmy takie możliwości to nie było by żadnego problemu aby pomóc. Ale na pewno w Australii jest mnóstwo miejsc godnych zobaczenia, pewnie Wam samym trudno jest decydować gdzie pojechać. Bo być może to jedyna taka okazja w życiu.
OdpowiedzUsuńAby ten nowy kontynent dostarczył Wam wielu niezapomnianych przeżyć i był równie ekscytujący do poznawania jak Afryka!