środa, 13 lutego 2013

I tak całe życie pod górę



         Po tygodniu w mieście i zatłoczonych turystycznych atrakcjach, postanowiliśmy trochę odpocząć i udaliśmy się w góry ;)
            Z Kapsztadu do naszej docelowej destynacji – Durbanu, mamy ponad 1600 km. Po drodze chcemy jednak zwiedzić kilka miejsc wzdłuż wybrzeża. I tak, w piątek 1.02, opuściliśmy Cape Town i przejechaliśmy 200 km do Swellendam. Jest to niewielkie, bardzo spokojne miasteczko, trzecie najstarsze na południowym wybrzeżu RPA, pięknie położone u stóp łańcucha górskiego Langeberg. Przed tydzień dniami chodziliśmy po górach i lasach, aby wieczorem odpoczywać przy ognisku – piekąc ziemniaki i inne pyszności oraz zasypiając wsłuchani w szemrzący nieopodal strumyk ;)
         Góry, jak zwykle, fajowskie. Cała masa strumyków spływających w malowniczy sposób po skałach, tworząc co i rusz mniejsze lub naprawdę spore wodospady. Jeszcze tylu ich na raz, w tak krótkim czasie, nie widzieliśmy.  Zbocza i szlaki usłane różnokolorowym (gł. różowym) kwieciem. Bardzo zróżnicowane pod względem trudności i przede wszystkim puste szlaki, sprawiły, że zapomnieliśmy o wszelkich problemach. Góry niby niewysokie (poniżej 1,5 tys. km wys.), ale wznoszące się stromo z prawie zerowego poziomu, przyniosły błogie ukojenie dla naszych dusz, choć niekoniecznie ciał ;) Długie godziny spędziliśmy siedząc na szczytach, delektując się rozległymi, zapierającymi dech w piersiach panoramami z widokiem na odległy o parędziesiąt kilometrów Ocean Indyjski.












































4 komentarze:

  1. Na trzecim zdjęciu Zieli sika do wody :):) Jola nie rób mu takich zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a Ty musisz od razu wszystkim rozpowiadać?!? ;p

      Usuń
  2. Czadowe zdjęcia. Najlepsze jak do tej pory. Chociaż Linów jest ładniejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy :) Pozdrowienia dla Dżekiego! (je śnieg?)

      Usuń