Opuściliśmy Afrykę… Trochę smutno
nam było, ale z drugiej strony kusi to, co przed nami – Australia, a przede
wszystkim Nowa Zelandia. :D Siedzimy właśnie na lotnisku w Abu Dhabi (Zjednoczone Emiraty Arabskie), więc
jakby co, to poniekąd uznać można, że Azja też już po trosze zaliczona ;)
Wróćmy jednak do ostatnich dni w
RPA. Otóż z Port St John’s przejechaliśmy z różnymi perturbacjami i mnogością
przesiadek do Durbanu. Trochę się w głębi duszy cieszyliśmy, że była to ostania,
przynajmniej na dłuższy czas, przejażdżka afrykańskim transportem publicznym. Co
prawda był to nasz nieprzymuszony wybór, świadomie wybraliśmy trudniejsze
warunki, podróżowanie w ciasnocie, czasem z kurami itp., ale w ten sposób
mogliśmy zaznać jak wygląda tam prawdziwe życie, poznać ludzi itd. :) Wymęczyło
nas to jednak nieźle czasami.
Pospacerowaliśmy trochę po
Durbanie, ale nie mieliśmy za wiele czasu. Musieliśmy się bowiem skupić na
przygotowaniu do długiej podróży.. praniu, przepakowaniu, skompletowaniu
potrzebnych dokumentów itp. Spotkała nas tam natomiast przemiła niespodzianka… Otóż
rozwieszając pranie usłyszeliśmy nagle „dzień dobry”. Okazało się, że do sąsiadującego
domku zawitali nasi rodacy. Przemiłe spotkanie :) Jakże fajnie było porozmawiać
po polsku, nie tylko we dwójkę i to w dodatku z tak przesympatycznymi ludźmi.
Pozdrawiamy Was serdecznie i jeszcze raz dziękujemy za super miło spędzony czas!
:) Generalnie zaś było to nasze 2 spotkanie z Polakami w podróży (nie licząc
tych księży, których mniej lub bardziej przypadkowo spotkaliśmy po drodze). Nie
pamiętamy, czy wspominaliśmy, ale w Namibii poznaliśmy też Filipa, z którym potem
zupełnie przypadkiem spotkaliśmy się w Simon’s Town oraz już celowo w Cape Town.
Również pozdrawiamy i życzymy powodzenia w dalszej podróży! :)
Ostatnie popołudnie i wieczór
spędziliśmy zaś pławiąc się w przyhostelowym basenie, gdzie z kolei poznaliśmy
czwórkę białych Południowoafrykańczyków. Opowiadali nam m. in. jak wygląda życie
w RPA od czasu objęcia rządów przez ,,czarnych”. W dużym skrócie biorą odwet za
lata apartheidu i po równi pochyłej
staczają kraj na dno, niwecząc pracę wykonaną przez białych. Nie wygląda to za
ciekawie… ale nie jest to już naszym zmartwieniem ;) Stwierdzili ponadto, że
miejsca w których byliśmy w ich kraju, owszem ładne, ale oni by nam dopiero
pokazali naprawdę super piękne miejsca. Zaprosili nas zatem do siebie następnym
razem (a właściwie wymusili obietnicę powrotu;) ), żeby mogli nam pokazać
,,prawdziwe” RPA! Kusząca propozycja ;)
Witam Was bardzo serdecznie, śledzę Waszego bloga co jakiś czas i wydaje mi się, że dopiero co wyjechaliście a wy już opuściliście Afrykę i czekają na Was kolejne przygody. Ale ten czas szybko leci. Pozdrawiam gorąco, chociaż u nas roztopy :) i powodzenia w kolejnym etapie podróży
OdpowiedzUsuńCzesc Aniu!
UsuńMilo Cie widziec wsrod naszych czytelnikow :)
Rzeczywiscie ten czas tak szybko leci... spedzilismy w Afryce niemal pol roku, a smignelo tak szybko, ze sami nie wiemy kiedy. Teraz piszemy juz z australijskiej ziemi :)
Dziekujemy i rowniez pozdrawiamy oraz calujemy serdecznie i goraco! :*