W sobotę, wraz z kilkoma osobami z naszego hostelu,
wybraliśmy się na małą wyprawę na jeden z otaczających Kapsztad szczyt - Lion’s
Head (Głowę Lwa) Ehhh…co za widoki! Specjalnie wybraliśmy ten dzień –
księżyc miał być w pełni…
Wyruszyliśmy wczesnym wieczorem, ok 17ej, aby móc zająć
najlepsze miejscówki na szczycie oraz
spokojnie usadowić się i przygotować na delektowanie się widokiem zachodzącego
słońca z jednej strony góry oraz wschodzącego księżyca z naprzeciwka. :)
Wspinaczka zajęła nam ok godzinę. Na górze nie byliśmy niestety sami.. oprócz
nas, ok 200 innych ludzi przyszło podziwiać te same widoki. Jednakże, pomimo
tłumów, byliśmy absolutnie oczarowani otaczającą nas scenerią. Kiedy nadeszła
właściwa godzina obserwowaliśmy z rozdziawionymi buziami, kręcąc głowami to w
stronę zachodzącego słońca, to wschodzącego księżyca, to budzącego się do
nocnego życia Cape Town, to znów na Górę Stołową otuloną puszystą pierzyną z
chmur ;) O matko... Niesamowite! Zachwycaliśmy się, jak małe dzieciaki ;)
Wracaliśmy nocą, w świetle księżyca, wszyscy pod niezwykłym
wrażeniem tego, co widzieliśmy… Naprawdę, Kapsztad z góry oraz nocą to dopiero
coś! :)
Table Mountain w tle |
Najwyższy punkt Lwa |
Ten czarny trójkąt na dole to cień rzucany przez naszą górę |
Brak slow po prostu....im wiecej zdjec wrzucacie tym bardziej wam zazdroszcze. Tez chce tam byc..widziec to co wy i przezywac ciagle jakies nowe przygody poznajac przy tym ludzi z roznych zakatkow swiata. REWELACJA!!!!
OdpowiedzUsuńFajna kurtka Piotrek na ostatnim zdjęciu!
OdpowiedzUsuń