niedziela, 17 marca 2013

Na północy północy



Wybaczcie za te zaległości, ale narzuciliśmy sobie dość intensywne tempo, chcemy zobaczyć jak najwięcej w tym zachwycającym kraju, więc nie chcemy tracić za wiele czasu na poszukiwania internetu i przesiadywanie przed komputerem. Teraz jesteśmy na promie, przemieszczając się z Wyspy Północnej na Południową, więc nadrabiamy.
                Zatem, w pn 11/03 w Auckland odebraliśmy zarezerwowane wcześniej auto, a dokładniej vana Toyotę Lucidę przerobioną na campera, czyli z łóżkiem, pościelą, stolikiem, kuchenką, naczyniami itp., generalnie wszystkim potrzebnym do podróżowania i samodzielnej egzystencji. Nasza Rakieta o nazwie ‘Księżyc’. :)
Tego samego dnia udaliśmy się na północ, zwiedzając północno-zachodnie wybrzeże, m.in.: Helena Bay, Whangaruru North, Bay of Islands, Cape Reinga (gdzie Morze Tasmana spotyka się z Pacyfikiem), 90 Mile Beach (długaśna i zarazem szerokaśna, twarda plaża, po której normalnie można jeździć samochodami). Spędziliśmy tam 2 dni i w zupełności wystarczyło nam to, by już zakochać się w Nowej Zelandii, a najlepsze jeszcze podobno przed nami ;)
Już sama jazda jest niezwykle fascynująca, przynajmniej dla obserwatora, mniej dla kierowcy ;) W bardzo wielu miejscach są bowiem bardzo kręte i wąskie drogi, po górzystym terenie, ale krajobrazy przy tym zapierające dech w piersiach i zmieniające się niemal za każdym zakrętem… Bajka! :)














 





2 komentarze:

  1. Kręte drogi, ale przynajmniej bez dziur - na zdjęciu bynajmniej tak wyglądają. Wrócicie do Polski, to za nimi zatęsknicie :/

    OdpowiedzUsuń