Wybaczcie za te zaległości, ale
narzuciliśmy sobie dość intensywne tempo, chcemy zobaczyć jak najwięcej w tym
zachwycającym kraju, więc nie chcemy tracić za wiele czasu na poszukiwania internetu
i przesiadywanie przed komputerem. Teraz jesteśmy na promie, przemieszczając się z
Wyspy Północnej na Południową, więc nadrabiamy.
Zatem,
w pn 11/03 w Auckland odebraliśmy
zarezerwowane wcześniej auto, a dokładniej vana Toyotę Lucidę przerobioną na campera,
czyli z łóżkiem, pościelą, stolikiem, kuchenką, naczyniami itp., generalnie
wszystkim potrzebnym do podróżowania i samodzielnej egzystencji. Nasza Rakieta
o nazwie ‘Księżyc’. :)
Tego samego dnia udaliśmy się na
północ, zwiedzając północno-zachodnie wybrzeże, m.in.: Helena Bay, Whangaruru
North, Bay of Islands, Cape Reinga (gdzie Morze Tasmana spotyka się z
Pacyfikiem), 90 Mile Beach (długaśna i zarazem szerokaśna, twarda plaża, po
której normalnie można jeździć samochodami). Spędziliśmy tam 2 dni i w
zupełności wystarczyło nam to, by już zakochać się w Nowej Zelandii, a najlepsze jeszcze podobno przed nami ;)
Już sama jazda jest niezwykle
fascynująca, przynajmniej dla obserwatora, mniej dla kierowcy ;) W bardzo wielu
miejscach są bowiem bardzo kręte i wąskie drogi, po górzystym terenie, ale
krajobrazy przy tym zapierające dech w piersiach i zmieniające się niemal za
każdym zakrętem… Bajka! :)
Kręte drogi, ale przynajmniej bez dziur - na zdjęciu bynajmniej tak wyglądają. Wrócicie do Polski, to za nimi zatęsknicie :/
OdpowiedzUsuńśmiechowy wan :)
OdpowiedzUsuń