sobota, 30 marca 2013

W krainie Mordor...



Znad jeziora udaliśmy się na południe do Parku Narodowego Tongariro. Okolice znane większości z ,,Władcy Pierścieni”, jako Mordor zrobiły na nas piorunujące wrażenie. Już wiemy, jak musiał się czuć Frodo przechodząc tędy z Przeklętym Pierścieniem ;) a jego Góra Przeznaczenia (Mt Doom, oryginalnie – Mt. Ngauruhoe 2287 m. n.m.p.) w istocie jest niełatwym szczytem do osiągnięcia ;)
Góry znajdujące się w tym parku są aktywnymi wulkanami. Po serii erupcji pod koniec ubiegłego roku została zamknięta część szlaków, co pokrzyżowało nam trochę plany – no nie miały już kiedy wybuchać, tylko przed naszą wizytą! ;)
Przez kiepską organizację wstępu do parku, zostaliśmy wpuszczeni dopiero po 13ej, więc nasz trekking rozpoczęliśmy wtedy, kiedy większość turystów już schodziła z gór. Musieliśmy się więc nieźle napocić, by odejść wszystko co chcieliśmy. Były tego jednak dobre strony, otóż w górach byliśmy prawie sami (jako ostatni z nich zeszliśmy, jak już słońce stało nisko nad horyzontem), co absolutnie potęgowało niesamowity klimat tego miejsca. Po drugie zaś akurat kiedy rozpoczynaliśmy wspinaczkę diametralnie poprawiła się pogoda, rozwiało wszystkie chmury, z których wcześniej popadywało, ukazując nam te niesamowite okolice w całej okazałości. Pomimo ograniczonego czasu, udało nam się na szczęście obskoczyć najciekawsze szczyty i miejsca, jak Mt Tongariro, szmaragdowe jeziora i spektakularną Mt Ngauruhoe. Odór siarki i wydobywające się w wielu miejscach kłęby dymu, jeszcze dodawały całości odpowiedniego klimatu. :)
            Góry niesamowite! Jeszcze czegoś takiego nie widzieliśmy. Z opadniętymi jadaczkami podziwialiśmy ich bezmiar, kolory i kształty zastygłej lawy, dymiące się kratery i wiele wiele więcej. ... Frodo miał fajne widoki po drodze ;)





Mt. Ngauruhoe





Widok ze szczytu Mt. Ngauruhoe

Na szczycie Ngauruhoe

Mt Ngauruhoe od środka (krater)

Widok ze szczytu Mt. Ngauruhoe; Te białe kłęby nad jeziorem to nie chmura ;) 


1 komentarz: