Eksplorację większej z wysp NZ
zaczęliśmy od jej najdalej na północ wysuniętej fiordowej części – Marlborough
Sounds. Kręte, ciasne i niejednokrotnie żużlowe drogi (czy my się nie
powtarzamy? ;)) prowadziły nas w dzikie i niezwykłe okolice, niezliczonej ilości
zatoczek o super-mleczno-turkusowej wodzie.
Drugiego dnia dotarliśmy do niesamowicie malowniczego miejsca – French Pass.
Oczywiście wjechaliśmy niemal w każdą możliwą drogę, asfaltową, żużlową, polną itp. (a co tam, nie nasz samochód ;) ) Naprawdę super okolice!
Drugiego dnia dotarliśmy do niesamowicie malowniczego miejsca – French Pass.
Oczywiście wjechaliśmy niemal w każdą możliwą drogę, asfaltową, żużlową, polną itp. (a co tam, nie nasz samochód ;) ) Naprawdę super okolice!
Widoki coraz bardziej oszałamiające!!! Widać że samochód którym śmigacie robi się coraz bardziej terenowy;) nie było zdjęć chyba tylko z pędząco-rakieto-amfibii ale wierzę w Wasze mozliwości:D
OdpowiedzUsuńA wiesz ile motocykli śmiga..cała masa!!! Nie raz rozmawialiśmy nawet o Tobie, że miałbyś nie lada radochę na tych serpentynowych drogach i to jeszcze z takimi widokami :) ... Zabieraj więc swoją rakietę i dawaj do nas ;)
UsuńNawet nie wiecie jak bardzo bym chciał... w sumie to do Malezji nie powinno być większego problemu dojechać (pod warunkiem że jakimś cudem udało by się wyjechać z naszej cudownej "wiosennej" Polski;) ) tylko potem jeszcze jest taka całkiem spora kałuża do pokonania i choć bardzo wierze w duże możliwości mojego motocykla to podejrzewam że nie najlepiej radzi sobie z pływaniem:P a zastanawia jeszcze mnie fakt ile tam na tych motocyklach jest lokalesów a ilu turystów:)
OdpowiedzUsuń