piątek, 8 marca 2013

Sydney... nic dodać, nic ująć!

          Najstarsze, największe, najsłynniejsze, najwspanialsze… Jest jeszcze wiele przymiotników jakimi można by opisać Sydney, jako miasto Australii. Bogactwo materialne, kulturowe, architektoniczne, krajobrazowe, językowe itd. wylewa się na każdym kroku. Oboje jesteśmy zgodni, że będąc uprzedzonymi do wielkich miast, daliśmy sobie zbyt mało czasu na zobaczenie tej metropolii. Niemniej jednak, widzieliśmy wystarczająco, aby powiedzieć jednym głosem, że Sydney jest najładniejszym miastem jakie do tej pory widzieliśmy. Wiadomo – zdjęcia tego nie pokażą, ale oceńcie sami… ;)










       Mieliśmy chyba szczęście, bo pierwszego dnia w porcie stacjonował Queen Marry 2 - największy linowiec na świecie, mogący pomieścić ponad 2600 gości, posiadający na swym pokładzie 1377 kabin, oraz: salon piękności, zabiegi odmładzające w znanym i lubianym Canyon Ranch SpaClub, nowoczesną siłownię plus bardzo dobrze wyposażone pokłady sportowe, boisko do kosza, virtual reality golf, basen "Splash", jacuzzi, basen kryty "Pavillon", basen "Minnows", pokład słoneczny i Bar Regatta, Planetarium Illuminations, księgarnię, bibliotekę, najbardziej eleganckie wieczory i największą salę balową na morzu (Queens Room), winiarnię Sir Samuel's wine bar, Commodore Club, Teatr Royal Court, show rodem z West Endu, kasyno, G32 disco, Chart Room, jazz na żywo, doskonałe drinki, Veuve Clicquot - bar serwujący szampana, Cunard ConneXions - centrum komputerowe, salkę konferencyjną, galerię sztuki, pokój do gry w karty, galerię sklepów, ogród zimowy, centrum zabaw dla dzieci i wiele innych atrakcji.
Już dawno nic nie wywarło na nas takiego wrażenia. Jest wprost niewyobrażalnie ogroooomny!














5 komentarzy:

  1. Wstydzilibyście się narzekać na pogodę!!! U nas zima z powrotem - zimno, biało i ślisko :( I tak ma być cały tydzień podobno :( Sydney cudne i kolorowe, zazdroszczę Wam takich widoków. A tak na marginesie, to zastanawia mnie czerwony nos mojego brata...... Pozdrawiamy!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czerwony nos to akurat od słońca :) Co jak co, ale w Australii akurat prawie całkowita abstynencja była, z uwagi na ceny :/

      Usuń
  2. Jola to może skorzystacie z tej oferty :):)
    http://natemat.pl/53177,rajska-wyspa-i-100-tys-dolarow-pensji-praca-marzen-nie-dla-kazdego

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko zobaczyłam to pomyślałam o was :):)

    OdpowiedzUsuń