Z Parku Narodowego góry Cook
udaliśmy się tym razem na wschodnie wybrzeże i Wielkanoc spędziliśmy w
okolicach Oamaru. Po zwiedzeniu zaś w Śmigus Dyngus owegoż miasteczka udaliśmy
się dalej na południe. Samo Oamaru to bardzo przyjemne miejsce, pełne kwiatów oraz
słynne z pięknych historycznych budynków i pingwinów, na punkcie których
wszyscy tam mają bzika. My niestety nielotów nie widzieliśmy, gdyż wychodzą z
morza dopiero po 16ej, a nam spieszno było w dalszą drogę.
Poruszaliśmy się malowniczą trasą o nazwie – Southern Scenic Route, z licznymi punktami widokowymi oraz ciekawymi
cudami natury. Jak np. specyficzne, ogromne kamienie-okrąglaki na plaży – Moeraki Boulders.
Ich pochodzenie do tej pory nie jest w pełni zrozumiałe. Prawdopodobnie zaczęły
się tworzyć ok 55 mln lat temu. Wonczas błoto, kamienie i muszle zostały
zagrzebane na dnie oceanicznym i wspólnie z wapieniem zaczęły tworzyć litą,
jakby cementową strukturę. Po jakimś czasie formacje zaczęły się rozpadać na
mniejsze fragmenty, a pływy morskie dokończyły dzieło, rzeźbiąc je w owe formy
i rozrzucając po okolicznych plażach (w dużym skrócie;) ).
Następnie odwiedziliśmy równie
sympatyczne, acz większe i bardzo studenckie oraz o licznych szkockich naleciałościach
miasto Dunedin. Objechaliśmy także półwysep Otago, gdzie spędziliśmy noc. Dnia
następnego udaliśmy się dalej wybrzeżem, aby docelowo dotrzeć jak najbliżej
Fiordlandu.
Po drodze zawitaliśmy jeszcze do Jaskini
Katedrowej. Jest to jedna z większych morskich jaskiń w NZ, o dł. 199 m., a
powstała w wyniku mechanicznej erozji skał spowodowanej uderzającymi o nie
falami.
Zachód na Płw. Otago |
Znów szaleliśmy Rakietą po plaży :) |
I duchy nawet były... |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz