Z Lewis Pass, (24/03) udaliśmy się do
nadmorskiego kurortu – Kaikoura. Dla odmiany po górach, pooglądać zechcielim
ogrom Pacyfiku. Co prawda góry były nadal, schodziły majestatycznie do wody, co
jeszcze bardziej umilało atmosferę. By nie było zbyt nudno, przeszliśmy
kilkukilometrowy szlak dookoła miejscowego półwyspu, którego brzegi opanowała
trochę większa kolonia fok i amatorów podglądania ich 'aromatycznego' żywota. ;) My już te milutkie stworzonka widzieliśmy (i czuliśmy!) kilkukrotnie,
utrzymywaliśmy więc zalecaną, bezpieczną odległość ;)
Miejsce bardzo przyjemne i relaksujące, szczególnie poza sezonem. W lato podobno Kaikoura pęka w szwach od naporu turystów :)
HEJ.I to właśnie NZ moich marzeń! Te góry są chyba najpiękniejsze na świecie!! Oby i moja noga miała kiedyś zaszczyt stanąć w tym przedsionku raju ;). Cieszę się Waszymi kolejnymi podbojami. Każde z tych zdjęć będzie mogło w przyszłości zdobić ściany jako fototapeta, ale nie to jest przecież najważniejsze. To co zapisze się w Waszych głowach podczas podróży, będzie Was umacniało przez lata nawet gdybyście nigdy już nigdzie nie wyjechali (co jest dość wątpliwe:) :) Pozdrawiam kochani i czekam na więcej. :* Wierzcie mi, moja wędrownicza natura płonie i zrywa się z łańcuchów widząc takie cuda :D :*:* Przywieźcie mi choćby kamień z tej krainy, a będę szczęśliwa :D :D
OdpowiedzUsuńHej!
UsuńOj, tak, kiwiskie góry są wspaniałe! i rzeczywiście nie sposób się nie zgodzić, że NZ to przedsionek raju :)
Kamienia nie będzie niestety, bo przeczytaliśmy komentarz już na lotnisku, na wylocie z NZ, ale zapewne Twa noga kiedyś sama postanie na tutejszej ziemi i kamieni oraz wrażeń i pięknych wspomnień skolekcjonuje co niemiara ;)