Z Fiordlandu uderzyliśmy na
północ do Queenstown, czyli „Zakopca Nowej Zelandii”. Miasteczko doprawdy
bardzo podobne do tatrzańskiego kurortu. Też malowniczo położone w górach i
iście turystyczne. Ma jednak zasadniczą przewagę nad naszym, otóż tu oprócz gór
jest także woda, co stanowi, jak dla nas przynajmniej, najdoskonalsze połączenie. Pomimo niezbyt
optymistycznych prognoz, po drodze cały czas lało, Queenstown ukazało się nam w
pełnym słońcu. Zwiedziliśmy miasteczko i udaliśmy się nieopodal Qeenstown na
ostatnią noc w Księżycu. Miejscówkę wybraliśmy sobie czarującą – kolejne górskie
jeziorko :) Spędziliśmy przemiły wieczór, który zupełnie nie zapowiadał tego co
miało nastąpić dnia następnego… Otóż rano zastała nas zima! Po mroźnej
nocy, odczuwalnej dość mocno w samochodzie, po przebudzeniu wszędzie wokół zobaczyliśmy
szron i szadź. Zamarznięta była nasza Rakieta, trawa, krzaki, jezioro. Biało,
jak u Was ;) Maszynę jednak rozgrzalim, posprzątalim, pojechalim i nie bez
nutki żalu, Księżyca oddalim. :(
Tego samego dnia polecieliśmy z
Queenstown do Auckland, gdzie spędziliśmy 4 dni w doborowym towarzystwie
naszych szacownych gospodarzy Ani i Roberta (jeszcze raz dziękujemy za
wszystko!). W ndz zabrali nas na super wycieczkę m.in. do lasu oraz odwiedzić
kolonię okolicznych głuptaków, a w śr na skałki wspinaczkowe. Tak jak poprzednio,
nie mieliśmy czasu na nudę :)
W czw zaś opuściliśmy Nową Zelandię
udając się do Malezji.
Reasumując zatem pokrótce pobyt
w tymże kraju, trzeba Wam wiedzieć, iż Nowa Zelandia jest wspaniała!!!!!
Zakochaliśmy się w niej chyba od pierwszego wejrzenia i nie wyobrażamy sobie
nawet, żebyśmy mieli do niej kiedyś nie wrócić. :) Nie potrafimy powiedzieć, które
miejsce czy region podobał nam się najbardziej.
Tu wszędzie jest pięknie! Nie ma brzydkich miejsc. Gdzie się człowiek nie
ruszy jest na swój sposób, mniej lub bardziej spektakularnie pięknie albo
chociaż sielsko i milusio. Jedyne na co nie potrafimy się wypowiedzieć to
ludzie… Tym razem mieliśmy bardzo małą styczność z lokalesami, ale chyba jest
to nieuniknione przy takim trybie podróżowania. Nasze kontakty z lokalną
ludnością ograniczyły się zatem do kontaktów w sklepach przy kasie, biurach
informacji turystycznej i kampingach. Oczywiście
wszyscy byli super mili, przyjaźni i pomocni, ale to nie to. No cóż, może
następnym razem ;) Tak czy siak polecamy ten kraj każdemu! Podróżowanie po nim
jest niesamowicie przyjemne i emocjonujące :) Nam było strasznie smutno rozstać
się z NZ. :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz