wtorek, 9 kwietnia 2013

Czerwona strefa ciszy



Z Kaikoury ruszyliśmy nadmorską drogą do największego miasta południowej wyspy – Christchurch. Najbardziej angielskie, nazywane jest ,,miastem parków i ogrodów”, których jest tu od liku – na styl brytyjski właśnie. Bardziej jednak od zieleni, architektury i multikultury, wrażenie na nas wywarła ,,Czerwona Strefa”. Jest to zamknięty, odgrodzony obszar w centrum, po tym, jak we wrześniu 2010 oraz lutym 2011 zatrzęsła się tam ziemia – odpowiednio 7.1 oraz 6.3 stopni w skali Richtera. Część budynków zawaliło się całkowicie, inne częściowo, ale najwięcej jest takich, co nadal stoją, tylko ze względów bezpieczeństwa zostały zamknięte dla użytku. Potłuczone szyby, pozawalane dachy, zamknięte ulice, zgliszcza. Wygląda to naprawdę przygnębiająco i uświadamia znikomość możliwości ludzkich w porównaniu z potęgą natury. W trzęsieniu ziemi zginęło ponad 180 osób i miasto wygląda trochę, jakby cały czas było w żałobie. Na ulicach jest znacznie ciszej i spokojniej, niż w innych aglomeracjach podobnych rozmiarów. Niemniej, cały czas trwają intensywne prace naprawcze więc może za jakis czas Christchurch odzyska dawną świetność, i powróci jego znacząca rola w życiu Nowej Zelandii.






Słynna katedra Christchurch w odbudowie



Widok na centrum miasta z pobliskiego wzgórza
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz